sobota, 24 października 2015

Rozdział 21

Około 12:00 dolecieliśmy na miejsce. Zabraliśmy bagaże i pojechaliśmy do domu. Szczerze mówiąc to wolę polską zimę, bo jak na zimę przystało JEST ŚNIEG! Tylko w Anglii w zimę jest plus 1 stopień. Weszliśmy do domu i od razu uderzył nas zapach świątecznych potraw. Chris wpadł na Kamila- naszego kuzyna. Dość wysoki, dobrze zbudowany brunet w moim wieku. Weszliśmy w głąb domu. Tam kolejni kuzyni- Dawid i Alek. Wyglądało to trochę jak wigilia, co było niemożliwe.
-Heeej.- przywitałam się
-Sieeeema.- powiedział Chris
-Ooo, dzieci przypomniały sobie o rodzinie!- podeszła do nas mama
-No w końcu!- przytulił nas tata
Rozgościliśmy się. Weszłam do mojego pokoju,który był dziwnie obcy dla mnie. Przyzwyczaiłam się do tego w Londynie.
Zjedliśmy obiad. Nie obyło się bez pytań od....WSZYSTKICH jak nam się powodzi i czy mamy już kogoś na oku, szczególnie mama pytała mnie. Mówiła, że przez ten wyjazd tylko schudłam i zmizerniałam. Nie powiedziałam jej co mi się przytrafiło i nie mam zamiaru powiedzieć. Kamil oczywiście zazdrościł nam życia samemu w wielkim mieście i to za granicą.Potem wszyscy zmyli się do siebie,a rodzice posprzątali po nich. Ja z Krzyśkiem włączyliśmy TV i akurat leciał Shrek 2.
-Oooo! Brat, oglądamy?-spytałam
-No spoko, tylko pójdę po coś do picia.
-Weź mi colę!!!
-Ok, chętnie tylko jest mały problem.
-Jaki?
-Jest tylko jedna.
-Noi? Na spółę.
-Ok.
Po dłuższej chwili uznałam,że dziwnie się ogląda telewizję po polsku.
Po seansie poszliśmu spać.




Nadszedł dzień wigilii. Od rana trwały przygotowania. Ja i Krzyś ubraliśmy choinkę. By uwiecznić ten moment zrobiłam zdjęcie:
 
-Niby co roku taka sama,a robi wrażenie co nie?- stwierdziłam
-No, jest sztos.- powiedział mój brat.

Ja i mama gotowałymy słynne 12 dań,ale i tak wyszło więcej. Krzyś wraz z tatą szykowali stół i sprzątali w całym domu.
Około 15:00 wszystko było gotowe,a my zaczęliśmy szykować siebie. Czyli czas się ubrać.
Mama wyglądała przepięknie w nowej sukience:

A tata stylowo w garniaku:

Krzysiek ubrał się no nawet nawet:
 
A ja ubrałam się w to:

A więc nadszedł ten czas gdy przyszli goście...........


niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 20

Wieczorem zadzwonili do mnie z klubu fitness z baaardzo miłą wiadomością,że znaleźli sobie kogoś innego. Dobrze wiedzieli,że nie byłam w stanie tańczyć po tym gwałcie. Jednak chamstwo wygrało.
-Chriiis.- chłopak siedział na kanapie w salonie i oglądał TV
-Co?
-Zwolnili mnie.- pożaliłam się
-Jak to? Z fitnessu?
-Nom, nie pasowało im,że tak długo mnie tam nie było.- usiadłam obok niego.
-Aha, co nie dałaś im zwolnienia lekarskiego?
-Zapomniałam...Dobra, pieprzyć to!
-Ale wiesz,że musisz znaleźć inną.
-Wiem, jeezu, nie zachowuj się jak rodzice...
-Dobra, muszę ci coś powiedzieć.
-Słucham.- usiadłam tak,że nogi miałam na oparciu kanapy, a głowę tam gdzie się siada.
-No bo, wiesz,że oni są tym zespołem The Wanted co nie?
-Nom.
-Ich menager Martin wyprowadził się i już nie mógł z nimi pracować.
-A co ty masz z tym wspólnego?
-Bo jestem na tym stanowisku na okres próbny do stycznia, potem praawdopodobnie będę tam pracował na stałe.
-Ty nie za młody jesteś?- zdziwiłam się
-Też tak myślałem.
-Wow, to nieźle.
-Co, zazdro?
-Ja? Pff, dobry żart.
-Hhaha, napewno coś znajdziesz.
-Tssaa, potem jeszcze szkoła.
-A! A propos, mówiłem ci,że będziesz chodzić do liceum jeszcze półtorej roku co nie?
-No tak.
-Bo rodzice gadali tam z dyrekcją, dali twoje papiery, świadectwa i jak się okazało będziesz w klasie szczególnie uzdolnionych uczniów i skończysz naukę za pół roku.
-Naprawdę?! Widzisz jakim geniuszem jestem?
-Hahaha, tak, chciałabyś. Zaczynasz 3 stycznia.
-A kończę?
-23 czerwca.
-Aha,a matura?
-Maj.
-Który?
-17.
-Aha, spoko dam radę jestem przecież szczególnie uzdolnionym uczniem. Hahah.
 Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Sykes.
-O kurwa, no jeszcze on...- odebrałam
-Cześć, księżniczko.
-Czego chcesz? Nie mów,ze chcesz mi powiedzieć dobranoc, bo nie uwierzę.
-Hahah, nie.
-Więc czemu raczy pan do mnie dzwonić o tej godzinie?
-Bo zostawiłem u was zegarek.
-Mhm, iii??
-Taki złoty, sprawdzisz?
-No jest i co?
-Mogłabyś mi go przynieść?
-Chyba cię Bóg opuścił!
-No co?
-Ty zostawiłeś, ty wracasz się.
-Ale ty i tak nie masz nic do roboty, księżniczko.
-Sykes,
-Miller.
-Nie wnerwiaj mnie, albo sobie po niego przyjdziesz,albo możesz o nim zapomnieć.
-Oj Miller, Miller....- słyszałam jego denerwującą satysfakcję
-Coś jeszcze,bo się rozłączam.
-Nie. 
-To więc nara.
-Narazie.
Chris był rozbawiony naszą wymianą zdań.
-No co?- spytałam
-Ty naprawdę go tak nie lubisz?
-A co nie widać?
-Właśnie. Po co w ogóle pytam.
-Poprostu nikt tak mnie nigdy nie irytował i nie wyprowadzał z równowagi jak on.
-Nawet Dawid?
-Nawet.- sama się zdziwiłam
Potem stwierdziłam,że idę spać. Poszłam do siebie i zasnęłam.......................
.....................................
.........................
...............
.........
......
...
..
.
Rano musieliśmy startować na lotnisko już o 7:30. Był 22 grudnia, wracaliśmy do Polski na święta. Ubrałam się w to:
    A włosy zrobiłam tak:

O 9:00 już byliśmy w samolocie.
-Masz może słuchawki?- spytałam brata
-Mam.
-A dasz?
-Co nie wzięłaś?
-Zapakowałam do walizki.
-Sieroto, masz.- oddał mi sprzęt.
Włączyłam moją playlistę. Jako pierwsza włączyła się piosenka Adama Lamberta "Ghost Town". Popatrzyłam przez okno, usadowiłam się wygodnie i wznieśliśmy się  w powietrze....

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 19

Julka miała problem z Maxem. Nie dziwię się jej... Powiedziała,że zwierzył jej sie z pewnego sekretu. Bała się mi to powiedzieć.
-Napewno chcesz to wiedzieć?-dopytywała
-Tak. No,mów!!
-Ok, umówiłam się z nim
-Woow, serio???.
-Co?- zmieszała się
-No pasujecie do siebie, chociaż nie wiem czy nie za krótko się znacie.
-Spokojnie, jesteśmy tylko znajomymi. Poznajemy się.
-W takim razie okey.

-No dobra... Muszę spadać. Pa!
-Pa!


Ja poszłam do siebie. Usiadłam na balkonie z kolejną książką, ,,Zostań,jeśli kochasz" . Pogrążyłam się w lekturze gdy nagle usłyszałam ciche wołanie mojego imienia. Rozejrzałam się i nikogo nie zauważyłam. Nagle na moim balkonie pojawił się Tom.
-Tom??! Co ty tutaj robisz??
-Wdrapałem się tutaj o! Po tamtym drzewie.-wskazał na wysoki dąb.
-Bo??
-Bo tak.
-Aha.-uśmiechnęłam się.
-Bo ten...-rozsiadł się na moim fotelu
-No...-oparłam się o barierkę.
-Co tam u ciebie?
-Ok...-spuściłam wzrok
-Tsaaa... Na pewno. Czy wcale tak nie jest,że pokłóciłaś się z Nathanem?
-Noi? Co z tego?
-No dużo! Nie musicie się kochać,ale chociaż tolerować... Nie da rady?
-Nie,z nim nie da rady nie kłócić się przez 5 minut.
-Oj,przesadzasz...
-Nie. Nawet nie wiessz jak mnie ten człowiek denerwuje. Samym swoim pojawieniem się.
-Da się go przełknąć ale wiesz. Trzeba go bliżej poznać.
-Ale go się nie da poznać.
-Dobra,zmnieńmy temat!
-Ok.
Tak zaczęliśmy rozmawiać na mniej skomplikowane tematy. Pośmialiśmy się do 24:00. Potem położyłam się spać........................................................................................................................
.................................................................................................................
........................................................................................
...................................................................
...............................................
................................
.....................
.........
...
..
.
Obudziłam się o 8:30. Poszłam do łazienki,pod prysznic i zeszłam na dół ubrana w to:
 
Na dole spotkałam Kelsey,Julkę,Monikę,Maxa,Jay'a,Toma, Sivę, Nareeshę i Nathana... Niestety.
Przywitałam się ze wszystkimi i na śniadanie wzięłam miskę płatków owsianych. Już chciałam powiedzieć,że Nathan się boi odezwać,ale się przeliczyłam. W tym momencie powiedział:
-Hej,jak się spało?-był  dziwnie miły
-Dobrze.
-I wszyscy musieli na ciebie czekać.
-W końcu wiesz jak inni się czują gdy czekają na ciebie.
-Ostatnio wyrabiam się w czasie.- strzelił szelmowskim uśmiechem.
-Gratulacje panu.- teatralnie się ukłoniłam
-Nie dzięki.
-Czyli to miłe przywitanie i pytanie "jak się spało było tylko wstępem do twojej wrodzonej jędzowatości.
-Facet nie może być jędzą, wiesz o tym?
-Iii? Nie obchodzi mnie twoje zdanie BabyNath.
-Tak mówią na mnie przyjaciele.- uśmiechnął się cwaniacko
-Czyli nie ja?
-Jeszcze się do nich nie zaliczasz. Jeszcze.
-Ha! Czyli żeby zaliczać się do TWOICH przyjaciół to trzeba mieć jakieś kwalifikacje?- napięcie we mnie rosło.
-Ba! Conajmniej metr siedemdziesiąt.- oparł się o komodę.
Wiedział,że jestem najniższa z całego towarzystwa.
-No to nie dostanę tego zaszczytu bycia twoją przyjaciółką. Szkoda.- sarkazm, moje drugie imię.
-Niestety. Chyba,że się postarasz to moooże nagniemy zasady.- przybliżył swoją twarz do mojej łapiąc mnie za podbródek.
-Wolę nie łamać zasad.- wyminęłam go.

Wróciłam to reszty.
-O! Już się skończyliście kłócić?- spytał Jay
-My się nie kłócimy tylko sprzeczamy.- dołączył do nas uśmiechnięty Sykes.
-Ewentualnie prowadzimy żywą wymianę zdań.- dodałam
-Przecież.- odezwał się Chris.
Zmroziłam go spojrzeniem.
-Dooobra. Przyszliśmy po was, bo idziemy na zakupy do galerii handlowej, na obiad i do kina.- wyliczał Seev
-Tylko czy wy idziecie z nami?- spytał Max
-Pewnie, ale z nim- wskazałam na Sykes'a.- nie gadam.
Ten tylko coś powiedział pod nosem.
-Okey, zrobimy wam separację.- powiedział McGuiness ubierając kurtkę.
Wszyscy postąpili tak jak on. W końcu wyszliśmy.


Dotarliśmy do galerii handlowej. Najpierw wybraliśmy się na zakupy. Podzieliliśmy się na 3 grupki:
1) Siva, Nareesha, Kelsey
2)Chris, Jay, Sykes, Monika.
3)Ja, Max, Tom, Julka.
My poszliśmy do C&A. Po kilku odwiedzonych sklepach chłopaki mieli kilka pełnych toreb z zakupami, a ja nic, chociaż wiele mi się podobało.
-A ty młoda co taka powściągliwa?- spytał w końcu Max
-Właśnie, widziałem,że podobała ci się tamta kurtka.- dodał Tom
-Cienko u mnie z kasą.- przyznałam.
-Ojej, to było mówić, to byśmy ci kupili...
-O nie.
-Czemu?
-Nie będę brała od was pieniędzy!
-Ale Nina...
-Żadne ale. Koniec, kropka.
-A ile kosztowała ta kurtka?- spytał Parker.
-89.99.
-To chyba mała pożyczka wchodzi w grę?- zaproponował Max
Chwila namysłu.........
-Okey, ale gdy tylko dostanę kasę od razu wam oddam.
-Ok, dla mnie spoko.
-Dla mnie też.
Ruszyliśmy do sklepu i Max udzielił mi pożyczki na to cudeńko:

-Tylko masz mi ją nosić.
-Dobrze tato.- zaśmialiśmy się i ruszyliśmy do pizzerii na umówioną godzinę z resztą.
Gdy tam dotarliśmy wszyscy byli oprócz Nathana. Czyżby pan idealny się spóźniał??? o.O
-Jestem.- pojawił się po 5 minutach.
-Spóźniony.- dodałam z satysfakcją.
-Ludzka rzecz. Co zamawiamy?- zmienił temat.
-Może... pizze?- zaproponowałam
-Bo będąc  w pizzerii zamówisz kawę.- powiedziął Chris.
-Chciałaś być zabawna, nie pykło.- szepną w moją stronę Nathan.
Zignorowałam go. Po raz kolejny pytam się sama siebie ''Co ja takiego w nim widziałam na początku??"    

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 18


      Byliśmy tam od ok. 22:00 do aż 4:00 nad ranem. Wiedziałam,że niektórzy nie wyjdą z klubu o własnych nogach. Jedynie trzeźwa byłam ja,Chris, Siva,Nareesha i Julka,która żadko cokolwiek pije. Mieliśmy do wytargania 6 osób w tym 4 chłopaków. Chris zajął się Tomem i Kelsey, Siva Maxem, Nareesha Moniką, a mi pozostał Nathan. Nie byłam zadowolona z tego powodu. Na trzeźwo jest nie do zniesienia a co dopiero po pijanemu. Jednak wzięłam go pod rękę. On posłusznie szedł za mną.
W pewnej chwili zatrzymał się i za Chiny nie dało go się ruszyć.
-Niiinnaaa!!-zaczął się wydzierać
-Zamknij się idioto.- warknełam
-Nie masz prawa mi rozkazywać!
-Mam. Idziemy!
-Nie. Dla mnie jesteś nikim wiesz? Wielka imprezowiczka,miss i księżniczka. A dała się porwać i zgwałcić. Co? Nie było księcia z bajki na bia,ym kniu który by cię uratował? Aha zapomniałem,że to twój książę właśnie ci to zrobił. Hahahh Masakra...-zaczał się nabijać
(uderzyłam go w twarz z liścia) -Słuchaj,jeśli chcesz możesz sam wracać do domu,ale wtedy przyłapią cię papparazzi i pstryk koniec kariery.
-I co mnie to? Walić wszystko napewno nie będę marnować z tobą czasu.-wyszarpał swoją rękę
Na szczęście w pobliżu był Seev. Zabrał go do taxówki,a ja mogłam spokojnie wrócić do domu z Chrisem, Martyną i Moniką.

    Obudziłam się o 14:00. No nieźle... Wstałam i poszłam pod życiodajny prysznic. Ubrałam się
Zeszłam na dół gdzie Chris już nie spał i szperał coś w laptopie.
-No młoda. Od stycznia do szkoły.-powiedział
-Co? No chyba nie...
-Tak masz 17 lat i musisz zaliczyć półtora roku,żeby zdać maturę.
-Masz rację.... A gdzie?
-Tutaj w Londynie. W
Woodside High School
-NIe tak źle,co rodzice?
-Tsaa... A tak wgl jeszcze 23 do świąt!
-Serio? Ale wiesz,że tutaj nie ma takiej naszej wigilii
-Wiem,pojedziemy do domu do Polski.
-Aaaa

Godzinę później pojechaliśmy do księgarni kupić książki do szkoły. Maasaakra ile tego było!  Do tego zeszyty. Za wszystko zapłaciliśmy 300 funtów. No muszę się przyznać,że namówiłam braciszka na książkę pt "If I stay" . Potem pojechaliśmy do galerii handlowej (omnomnom) aby kupić plecak lub torbę. Jestem dość wybredna więc wyszło na to,że po 2 godzinach znaleźliśmy :
 
Niezbyt pstrokaty bo i tak potrzebny na półtorej roku...
Wróciliśmy do domu i na obiad zamówiliśmy pizze. Nie chciało nam się gotować. Po chwili dołączyli  do nas Dawid z Moniką.
-Siema co wpieprzacie?-spytał Małecki
-Nie twój interes.
-Dacie?
-Dobra, żulnio! Heheheh
Zjedliśmy pizze,a ja poszłam do siebie do pokoju. Tam przyszła do mnie Jula,a Nina jako pogotowie,psycholog i terapeuta musi pomagać WSZYSTKIM BEZ PRZERWY...

sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 17

 Zapomniałam powiedzieć Chrisowi,że jednak wychodzimy. Biedny,nieświadomy siedział sam w pokoju gdy wszyscy wychodzili do najlepszego klubu w Londynie.
 Zeszłyśmy ze schodów. Przywitaliśmy się ze wszystkimi,a ja wspomniałam:
-Wiecie kogo brakuje?
-Modelek?
-Mamy?
-Nathana?-wyliczał Max
-Nie. Co?-zdziwiłam się,że pan odważny się nie pojawił
-No Nathan. Taki młody,dość wysoki,brązowe włosy,wiesz poznaliście się.
-Wiem kto to jest Nathan tylko czemu nie przyszedł?
-Aaa... Nie wiem ale powiedział że dołączy.
-Brakuje Chrisa. Nie powiedziałam mu,że wychodzimy.
-Jak ?
-Normalnie.
-To poczekamy na niego.

Pobiegłam na górę do brata. Był lekko mówiąc zaskoczony.
-Co ty tu robisz? I czemu jesteś tak ubrana?-spytał w szoku wkładając t-shirt.
-Idziemy na tą impreze z chłopakami.
-Aha. Fajnie,że mi powiedziałaś. Za ile?
-Już.
-Co?
-No zapomniałam ci powiedzieć wszyscy czekają.
-Daj mi 10 minut.

Jak powiedział tak zrobił. 10 minut później byliśmy już w samochodach. Musieliśmy wziąć dwa bo raczej w 11 osób byśmy się nie zmieścili. I tak, JEDENAŚCIE osób,bo ponieważ wybrały się z nami Martyna i Monika.
Ja,Kelsey,Nareesha,którą poznałam 10 minut temu, Monika i Julka jako kierowca w jednym, a chłopaki (Nathan,Tom,Jay,Max,Siva i Chris kierowca) w drugim.
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Pod klubem zdążyła się ustawić spora kolejka. Z wnętrza słychać było głośną muzykę.  Stanęliśmy na końcu,ale juz po chwili za nami ustawiła się kolejna grupka młodzieży. Gdy nadeszła nasza kolej był maluuutki problem. Nie byłam pełnoletnia. Brakowało mi pół roku. Ochroniarz nie chciał mnie wpuścić,ale co mnie zdziwiło Nathan jako pierwszy powiedział,że jestem z nimi pokazując wejściówkę VIP. Gościu popatrzył na mnie i weszliśmy do środka.
-Dzięki-powiedziałam do Nathana próbując przekrzyczeć głośną melodię.
-Nie ma za co.-powiedział oschle i wiedziałam,że z tym panem większej rozmowy nie będzie.
Dlatego też poszłam w stronę zajmującego przez naszą paczkę stolika z dwoma białymi kanapami.
-Hej,zatańczysz?-podszedł do mnie jakiś młody chłopak.
Ja niepewnie popatrzyłam w stronę znajomych. Wszyscy kiwali głowami na "tak" więc popędziliśmy na parkiet. Właśnie leciała kolejna piosenka Pitbulla. Zatańczyliśmy do jednego kawałka i powróciłam do przyjaciół. Co mnie zdziwiło w ciągu 5 minut z 10 zostało ich tam 4. Był to Chris,Nathan,Siva i  Nareesha.
Nie chcę nic mówić i nic nie sugeruję ale pomyślałam "stolik frajerów" nikt nie miał odwagi poprosić kogoś do tańca. Żałosne.
-Hej-usiadłam obok mojego brata
-Hej z kim tańczyłaś?-spytał
-Z jakimś chłopaczkiem a ty?
-Z nikim.
-Ha gey!! -zaśmiałam się

Napiłam się łyka niebieskiego drinka kupionego przez Maxa,który żekomo wszystko stawia do 23:00. Czyyli jeszcze jakąś godzinę. Ja osobiście nie mogę kupić nic z baru wykluczając colę i wodę. Chciałam pogadać trochę z Nareeshą,ale nie było czasu na plotkowanie. Tom odstawił Kelsey obok Nareeshy i porwał mnie do tańca. Poczatkowo było dość normalnie,ale potem DJ zapodał piosenkę Jasona Derulo "Wiggle". A że to jest firmowa piosenka The Wanted to Tom nie próżnował. Zaczął tańczyć TEN taniec. Ja zwijałam się ze śmiechu. Gdy nagle podszedł do nas Max mówiąc:
-Odbijany!
Wziął mnie za rękę i poszliśmy w głąb tłumu.
-Słuchaj masz namiary na tą twoją koleżankę Julkę?-spytał
-Co ty taki playboy i nie możesz zagadać?-zdziwiłam sie
-No niby mogę ale nie wiem jak. Przy niej tracę słowa i nie wiem co powiedzieć.
-Uuuuu Maxik.
-Pomożesz?
-A co ja psycholog czy doradca?
-Please....
-Dobra. Weź ją do tańca proste.
-Serio?
-Tak.
-Dzięki-pobiegł w stronę zainteresowanej.
Jak komuś niewiele do szczęścia potrzeba...

Ja również udałam się do stolika ale w nieco wolniejszym tępie. Idąc mijałam Maxa tańczącego do "It's my birthday" Will.I.Am'a z Juleczką. Ojj żebym tylko ja ciocią nie została. Heheh








niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 16



    30 listopada czyli tak zwane andrzejki. Bez problemu wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic,ubrałam się i pomalowałam:






Śniadanie pochłonęłam będąc mega głodną (!). Następnie włączyłam stację muzyczną. Po pysznych gofrach i wysłuchaniu kilku piosenek poczułam energię. Zmyłam naczynia i ujrzałam wielki bałagan. Dawno tutaj nie sprzątaliśmy,choć wstyd się przyznać. Nie tracąc ani chwili podgłośniłam muzykę i pobiegłam do pokoju mojego brata.
-Siema!-krzyknęłam od progu
-Cześć,coś się stało?
-Its's a new day it's a new life...-zanuciłam
-Ou... To chyba dobrze co nie?
-Very milordzie.-przytaknęłam
-Aha...
-No to dawaj zbieraj dupę i pracuj.
-Ale mam dzisiaj wolne
-Wiem. No i? Pracuj w sensie zamiataj-rzuciłam w niego miotłą.
-Yyyy
-Nie yyyy... tylko dawaj!-zaśmiałam się
-No dobra zaraz będę.-rzucił niechętnie

   Już pieć minut później zaczęliśmy sprzątać. W rytm muzyki Chris zamiatał,a ja myłam podłogę. Potemm zajęliśmy się zcieraniem kurzy. Wtedy leciała "nasza" piosenka. Zaczęliśmy śpiewać a do domu wszedł Max i Tom.
-Cześ...Aha...-zaczął Parker
-Siemanko!-przywitałam się z nimi
-Co ćpałaś?-spytał z uśmiechem Max
-Muzykę i cukier.-odpowiedziałam
-Aha. Przyszliśmy aby was zaprosic na imprezę.
-Dzisiaj w klubie Fabric jest -30% na wejście, a my mamy wjazd za free,więc możemy iść razem-dodał Tom z nieukrywalną radością
-Dla mnie ok.-stwierdzil Chris
-Dla mnie nie.-dopowiedziałam

-Bo co? Księżniczka boi się,że ktos jej w nocy zrobi krzywdę?-do domu wszedł Nathan
-Nie,nie boi się. A tak  wogóle to masz prawa mnie oceniać.
-Ja ciebie nie oceniam ale mogłabyś się wyluzować panno spięta.
-Nie jestem spięta!
-Kto jak kto ale Nina jest najbardziej towarzyską i wyluzowaną osobą jaką znam. -wtrącił Chris
-Możliwe. Ale chłopaków to nie umie sobie wybierać.
-To nie twoja sprawa!-zdenerwował mnie
-Wiem. Na szczęście.-mówił takim tonem jakby chciał mnie kompletnie wyprowadzić z równowagi.
-Na szczęście to JA nie muszę ciebie oglądać na  codzień.-skwitowałam
-A gdybym ja musiał codziennie żyć z taką osobą jak ty,która myśli,ze wszystko się kręci wokół niej napewno bym nie wytrzymał.
-Wiesz co?
-Oświeć mnie.-przyjął ton cwaniaczka i wredny uśmiech
-Wal się.
-Ok. I co ci to dało?-powiedział uderzając się w ramię.

-Dziwię się jak z  NIM wytrzymujecie-zwróciłam sie do Toma i Maxa.
-To ja dziwię się jak z NIĄ wytrzymujecie- Sykes  zwrócił się do mojego brata i Dawida,która nagle się pojawił.
-Z Niną można wytrzymać,ale ty jesteś bardzo irytujący.-powiedział do Nathana Dawid (!)
Wtedy pierwszy raz stanął w mojej obronie.
-Wielki obońca się znalazł. Dobra spadam. Miałem tylko powiedzieć chłopakom o wywiadzie za godzinę.-cała trójka wyszła
-Jak ten koleś mnie wkurza...!!!
-Spokojnie tylko spokojnie nie rozwal niczego.-powiedział przez śmiech Chris
-Yyyyhhh!! Idę do siebie.

Po dłuższym namyśle stwierdziłam iż impreza może nam dobrze zrobić. Zadzwoniłam do Toma.
-Hej Tom. 
-Hej piękna,co tam?
-Będziemy na tej imprezie.
-Zajebiście! A mam prośbę.
-Tak?
-Na tej imprezie będzie też Kelsey,wiesz opowiadałem Ci o niej. 
-No kojarzę 
-No bo jakbyś mogła pójść z nią na zakupy bo ja miałem to zrobić ale mamy wywiad więc nie dam rady.
-No ok. To niech będzie u mnie za godzinę ok? 
-Dzięki,jesteś wielka! OK. A będziemy po was o 21:00. Musze kończyć narazie! 
-Pa. 

Godzinę później razem z Kelsey poszłam na zakupy do galerii. Od razu powstała między nami nić porozumienia. Blondynka była bardzo miła i widać,że też mnie polubiła.
-To gdzie najpierw?-spytałam gdy wchodziłyśmy do gmachu.
-Może tam?-dziewczyna wskazała na H&M 
-Ok.-osobiście lubiłam robić tam zakupy.
Kelsey miała w zamiarze kupić sobie jakąś sukienkę na nasze wyjście. Ja tez stwierdziłam,ze coś ogarnę. 
Tam znalazłam dla niej idealny zestaw.   
 
Idealnie do niej pasował, a postanowiłyśmy,że obydwie ubierzemy spodnie,a po zatym to jeszcze nie czułam się tak swobodnie zeby ubrać sukienkę lub spódniczkę .Dziewczyna kupiła ubrania i dodatki,a ja znalazłam coś dla mnie w New Yorker.
 
Tak zaopatrzone wróciłyśmy do domu i zrobiłyśmy obiad. Zjadłyśmy i wypiłyśmy kawę. Zagadałyśmy się do 19:00.
Postanowiłyśmy się powoli szykować. Po włożeniu na siebie ubrań nawzajem zrobiłyśmy sobie makijaż. Gdy skończyłyśmy chłopaki czekali na nas w salonie.
Gdy schodziłyśmy po schodach rozległy się gwizdy i krzyki.
-Chyba im się podoba-szepnęłam do Kelsey
Mieliśmy już wychodzić ale zapomnieliśmy o jednym małym szczególe....
.....................




PRZEPRASZAM,ŻE TAK DŁUGO NIE PISAŁAM BO:
A)WYJAZD
B)BRAK DOSTĘPU DO INTERNETU
C)BRAK WENY
D)FERIE
Tak mam ferie i postanawiam nadrobić stracony czas. Jeśli rozdział się podobał nie zapomnijcie o pozytywnych komentarzach,co bardzo motywuje do dalszej pracy :)  

Do nexta. xx KOcham 
                                        Dreamer_W

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 15 :*

29 listopada,sobota. Dzisiaj Chris ma wolne. Od rana urzędował w swoim pokoju,a ja ubrana w to zeszłam na dół i na śniadanie zjadłam jabłko. Nie byłam głodna ale zrobiłam sobie zielonej herbaty. Jak codziennie moim głównym zajęciem było leżingowanie na kanapie i oglądanie Tv. Ale po godzinie zaczęło mnie to nudzić. W swoim pokoju dorwałam sztalugę,farby i pędzle. Zaczęłam malować na płótnie. Pościłam wodzę fantazji. Nie wiem co dokładnie to przedstawialo ale twierdząc że dzielo odzwierciedla autora to jestem nieźle porąbana. Po ukończeniu bazgrołów zeszłam na dół i nie wiem czemu zaczęłam śpiewać. Na szczęście nikogo nie było bo bym dostała opierdziel za zakłócanie spokoju. Hehe mój humor powraca! Nie no. No może trochę... Po 3 godzinach ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Dawid. No tak. Nieszczęścia chodzą parami.
-Hej siema. Tęskniliście??-spytal cwaniacko
-Yyym... Nie! Mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie.
Wszedł do domu.
-Wróciłem z Polski. Mam teraz trochę wolnego czasu wiec może gdzieś razem wyskoczymy??-zdjął płaszcz i nalał sobie zrobionej przeze mnie mojej ulubionej zielonej herbaty.
-No na to to ty nie masz szans..
-Dlaczego? Wyobraź sobie ty ja i zachód słońca...-złapał mnie za podbródek
-Wal się -strąciłam jego rękę
Wtedy weszła Martyna.
-Kotku,wiesz że możemy iść gdzieś indziej??
-Goń się. Jesteś tak irytujący że...!!!
-Chcesz mnie pocałować,,,-dokończył mrucząc
-Yyyyhhhh.!!!!-wydałam z siebie dźwięk wściekłości i poszłam dziarskim krokiem do pokoju Chrisa.
Wparowałam tam bez pukania.
-Nawet nie wyobrażasz sobie!!!-weszłam z hukiem do pokoju
Mój brat właśnie grał na gitarze. Gdy weszłam aż podskoczył.
-Kto umarł?-spytal
-Jeszcze nikt.
-A co się stało?
-Dawid. Jest tak irytujący,tak mnie wnerwia,ze myślałam że zaraz mu przywalę -uderzyłam pięścią w stół
-Ej ej. Ty mi pokoju nie rozwalaj co? Masz swój . A po drugie to muszę z nim pogadać.
Ja lekko ochłonęłam i razem weszliśmy do kuchni gdzie sam zainteresowany w najlepsze bajerował Martynę. No tak takie typy nie odpuszczą. Chris zaczął gadać z Dawidem a ja i Martyna poszłyśmy do salonu bo widziałam ze jest jakaś nieswoja. Zachowywała się inaczej niż zwykle. Jakby rozkojarzona?
Ale pani psycholog Nina M. pozna wszystko.
Usiadłyśmy na kanapie a ja zaczęłam
-Który to?
-Kto?
-Chłopak
-Jaki??
-Ten który ci się podoba
-Żaden...
-Weź... Mnie nie okłamiesz
-No dobra... Max.