niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 20

Wieczorem zadzwonili do mnie z klubu fitness z baaardzo miłą wiadomością,że znaleźli sobie kogoś innego. Dobrze wiedzieli,że nie byłam w stanie tańczyć po tym gwałcie. Jednak chamstwo wygrało.
-Chriiis.- chłopak siedział na kanapie w salonie i oglądał TV
-Co?
-Zwolnili mnie.- pożaliłam się
-Jak to? Z fitnessu?
-Nom, nie pasowało im,że tak długo mnie tam nie było.- usiadłam obok niego.
-Aha, co nie dałaś im zwolnienia lekarskiego?
-Zapomniałam...Dobra, pieprzyć to!
-Ale wiesz,że musisz znaleźć inną.
-Wiem, jeezu, nie zachowuj się jak rodzice...
-Dobra, muszę ci coś powiedzieć.
-Słucham.- usiadłam tak,że nogi miałam na oparciu kanapy, a głowę tam gdzie się siada.
-No bo, wiesz,że oni są tym zespołem The Wanted co nie?
-Nom.
-Ich menager Martin wyprowadził się i już nie mógł z nimi pracować.
-A co ty masz z tym wspólnego?
-Bo jestem na tym stanowisku na okres próbny do stycznia, potem praawdopodobnie będę tam pracował na stałe.
-Ty nie za młody jesteś?- zdziwiłam się
-Też tak myślałem.
-Wow, to nieźle.
-Co, zazdro?
-Ja? Pff, dobry żart.
-Hhaha, napewno coś znajdziesz.
-Tssaa, potem jeszcze szkoła.
-A! A propos, mówiłem ci,że będziesz chodzić do liceum jeszcze półtorej roku co nie?
-No tak.
-Bo rodzice gadali tam z dyrekcją, dali twoje papiery, świadectwa i jak się okazało będziesz w klasie szczególnie uzdolnionych uczniów i skończysz naukę za pół roku.
-Naprawdę?! Widzisz jakim geniuszem jestem?
-Hahaha, tak, chciałabyś. Zaczynasz 3 stycznia.
-A kończę?
-23 czerwca.
-Aha,a matura?
-Maj.
-Który?
-17.
-Aha, spoko dam radę jestem przecież szczególnie uzdolnionym uczniem. Hahah.
 Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Sykes.
-O kurwa, no jeszcze on...- odebrałam
-Cześć, księżniczko.
-Czego chcesz? Nie mów,ze chcesz mi powiedzieć dobranoc, bo nie uwierzę.
-Hahah, nie.
-Więc czemu raczy pan do mnie dzwonić o tej godzinie?
-Bo zostawiłem u was zegarek.
-Mhm, iii??
-Taki złoty, sprawdzisz?
-No jest i co?
-Mogłabyś mi go przynieść?
-Chyba cię Bóg opuścił!
-No co?
-Ty zostawiłeś, ty wracasz się.
-Ale ty i tak nie masz nic do roboty, księżniczko.
-Sykes,
-Miller.
-Nie wnerwiaj mnie, albo sobie po niego przyjdziesz,albo możesz o nim zapomnieć.
-Oj Miller, Miller....- słyszałam jego denerwującą satysfakcję
-Coś jeszcze,bo się rozłączam.
-Nie. 
-To więc nara.
-Narazie.
Chris był rozbawiony naszą wymianą zdań.
-No co?- spytałam
-Ty naprawdę go tak nie lubisz?
-A co nie widać?
-Właśnie. Po co w ogóle pytam.
-Poprostu nikt tak mnie nigdy nie irytował i nie wyprowadzał z równowagi jak on.
-Nawet Dawid?
-Nawet.- sama się zdziwiłam
Potem stwierdziłam,że idę spać. Poszłam do siebie i zasnęłam.......................
.....................................
.........................
...............
.........
......
...
..
.
Rano musieliśmy startować na lotnisko już o 7:30. Był 22 grudnia, wracaliśmy do Polski na święta. Ubrałam się w to:
    A włosy zrobiłam tak:

O 9:00 już byliśmy w samolocie.
-Masz może słuchawki?- spytałam brata
-Mam.
-A dasz?
-Co nie wzięłaś?
-Zapakowałam do walizki.
-Sieroto, masz.- oddał mi sprzęt.
Włączyłam moją playlistę. Jako pierwsza włączyła się piosenka Adama Lamberta "Ghost Town". Popatrzyłam przez okno, usadowiłam się wygodnie i wznieśliśmy się  w powietrze....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz