Wstałam jak zwykle po godzinie 9:30. To znaczy zostałam obudzona przez mojego brata.
Krzysiek jest moim starszym braciszkiem. Lubi się wymądrzać ale i tak zawsze nasze kłótnie kończą się zgodą. Nasze relacjewyglądały jak u przeciętnego rodzeństwa. Czesto się kłóciliśmy,ale i tak skoczylibyśmy za sobą w ogień. Tego ranka otrzymałam pobudkę w postaci wylania na mnie szklanki wody.
-Ty,ty jesteś nienormalny!!!-momentalnie usiadłam
Ten się zaśmiał.
-Już nie ma czegoś takiego jak "wstawaj Ninuś"-dodałam
-Bardzo śmieszne. Mam newsa.
-Nawijaj-ziewnęłam
-Rodzice wysyłają nas do Londynu!
-Co??
-Podsłuchałem jak rozmawiali więc ubieraj się to dowiemy się czegoś więcej.
Magdalena i Robert Millerowie. Zamożni biznesmeni. Nasi rodzice. Zawsze poukładani i rozsądni. W przeciwieństwie do ich potomków... (nieważne...)
Spotkaliśmy ich w kuchni. Rozmawiali przez telefon po niemiecku.
-Hello everybody!!-weszłam do pomieszczenia ubrana w to:
-Dzień dobry,jak się spało?-spytał z uśmiechem tata
Byłam jego kochaną córeczką. Krzysiek nie miał tak dobrze heh...
-Mamy dla was niespodziankę-powiedziała mama i wyjęła coś z torebki.
Wręczyła nam dwie duże,białe koperty.
-Otwórzcie na trzy-dodał tata-raz,dwa,trzy!
Obydwoje ujrzeliśmy bilety do UK klasą Premium i klucz.
-Do czego te klucze?-spytał Krzysiek
-Musicie gdzieś mieszkać w tym Londynie prawda?
Krzyknęłam z radości i uściskałam rodziców.
-A kiedy wylot?-spytałam po chwili
-Jutro o 7:00
-Cco?-zdziwiłam się
-Jakoś wstaniesz Ninuś!-brat dał mi kuksańca w bok
Rano obudziłam się o 5:00. Byłam tak podekscytowana,że nie mogłam spać. Czułam coś dziwnego w brzuchu. Poszłam pod prysznic i ubrałam się w legginsy i niebieski sweterek. Na stopy nałożyłam błekitne conversy. Włosy spletłam w długiego kłosa. Postanowiłam obudzić mojego braciszka o 6:00 juz ubrana i uczesana. Weszłam do jego twierdzy,a on spał jak niemowlę.
-Ej,Krzysiu,wstawaj juz 6:00 zaraz lecimyy
-Mamo jesze chwilse-mówił zaspanym głosem
-Khmkhm nie jestem twoją MATKĄ!!
-Nina?? TY nie śpisz?
-Tak,tak a ty masz pół godziny.
Popędził do łazienki. O 6:40 rodzice zawieźli nas na lotnisko. Trudno nam się było z nimi pożegnać ale gdy weszliśmy do samolotu myślałm już tylko o tym jak tam bedzie na miejscu. Lecieliśmy 2 i pół godziny. Ja nawet na chwile nie zmrużyłam oka. Właśnie spełniało się moje marzenie.
Po wylądowaniu od razu wzięliśmy taxówkę i pojechaliśmy pod wskazamy przez rodziców adres. Jechaliśmy tam pół godziny. Na miejscu zdziwilismy się.
-WTF?!
-Mmmyy ttu bbędziemy mmieszkać???
Klucz pasował więc weszliśmy do środka średniej wielkości domku. OD razu okrzyki radości i wrzaski podekscytowania z naszej strony i wogóle ''crazy time''
Pobiegliśmy na górę. Były tam 3 pokoje i każdy z nich miał WŁASNĄ łazienkę. Weszlismy do pierwszego i jak się okazało pokoju Krzyśka.
Drugi należał do mnie
Był cudowny. Rodzice trafili w mój gust.
Wymarzony dom w wymarzonym miejscu...
TUTAJ ZACZYNAŁO SIĘ NASZE NOWE ŻYCIE
#SivaSaturday <3 Jak wam się podoba nowy blog? Nowa historia powinna was zaciekawić. Już niedługo pojawi się rozdział drugi. Myślę,że nawet jutro...
Dreamer_W
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz